poniedziałek, 27 lutego 2012

Jedno spotkanie z Bożą Opatrznością może zmienić całe życie...


Dzięki Adopcji na odległość kolejne dzieci rozpoczeły w tym roku nowy rok szkolny...dziękujemy!

piątek, 24 lutego 2012

Witamy w zespole

Program nam się rozrasta, pracy przybywa, dlatego gorąco witamy w zespole nową koordynator Ewelinę. Mamy nadzieję, że Ewelina szybko się wdroży, a uśmiechy naszych dzieciaków będą dodawały jej sił do pracy :)
A oto, co Ewelina pisze o sobie:

Pochodzę spod Warszawy z małej wsi Stanisławów. Interesuję się i studiuję chemię na Uniwersytecie Warszawskim na 4 roku. Mam siedmioro młodszego  rodzeństwa:) Od 8 lat należę do Ruchu Światło-Życie. Należę także do Diakonii Misyjnej. Jestem bardzo wrażliwą na drugiego człowieka osobą, sama doświadczyłam wielu trudności w życiu, dlatego pragnę włączyć się w dzieło Adopcji na odległość. Uwielbiam także język rosyjski i w przyszłości chciałabym wyjechać na misje na wschód.

piątek, 10 lutego 2012

Za każdego robaka - lizak. Umowa stoi!

Jak pisze s.Alicja "Dzieciaki czeka teraz dosyć nieprzyjemna i bolesna kuracja. Po lekach robaki giną, ale trzeba je wyjąć, by nie doszło do zakażenia. Tym maluchom nawet mycie sprawia ogromny ból, wiec płaczą na samą myśl o zabiegu. Dziś dobiłam targu z Kibakim, nosi imię po prezydencie Kenii, dzielny chłopak. Po wielu negocjacjach podpisaliśmy umowę: za każdego usuniętego robaka będzie lizak :) Obie strony w pełni zadowolone. Kibaki je pierwszego lizaka a ja biegnę na bazar dokupić słodyczy.

Na pierwszej wizycie w miejscowym dyspensarium doktor odpowiedzialny za program dożywiania w wiosce stwierdził, że od 20 lat nie widział takiego przypadku i to ostatnia chwila na uratowanie ich życia. Po przebadaniu w karcie wszystkich dzieci zamieszczono notkę: stan krytyczny. A nam dano karton jedzenia specjalnie przygotowanego dla dzieci niedożywionych. Są to takie specjalne saszetki z wysokokaloryczną papką, którą mamy dodawać do posiłków. 

poniedziałek, 6 lutego 2012

Jezus może przyjść także w niedzielę...


Czasami bywa tak, że pochylając się każdego dnia nad nędzą i biedą drugiego człowieka zaczynamy traktować to nie jako posługę ale jako pracę. Dziś miałyśmy małą lekcję na ten temat i myślę, że nauka nie pójdzie w las. 

W niedzielę nie pracujemy, w niedzielę mamy czas na odpoczynek i relaks, w niedzielę idziemy rano  na Mszę świętą, która trwa do południa, a później wspólny obiad i chwila odpoczynku, bo po południu idziemy na adorację do kościoła. Niewiele tego czasu wolnego, wiec każdy stara się wykorzystać go jak najlepiej :)

Dziś jednak spotkało nas coś niesamowitego, siedząc jeszcze przy stole po obiedzie zauważyłyśmy, że ktoś dobija się do furtki. Któraś z sióstr westchnęła tylko, no nie! W niedzielę... wstając powiedziałam siostrom, by nie zapominały, że w niedzielę też są misjonarkami miłosierdzia i trzeba podejść i wysłuchać kogoś, kto stoi i puka.

piątek, 3 lutego 2012

Listy do dzieci

Przedwczoraj wysłałem do wszystkich rodziców adopcyjnych informację o możliwości napisania listu do swojego kenijskiego dziecka. Mam nadzieję, że maile dotarły do wszystkich, a jeśli nie to proszę odezwać się do nas, a ja jeszcze raz prześlę tę wiadomość.
Szczegóły techniczne dotyczące pisania do swoich podopiecznych zawarłem w mailu, dlatego nie chcę się powtarzać. Myślę jednak, że mogę podzielić się z Państwem moimi spostrzeżeniami z tego, jak wręczałem dzieciom listy podczas wakacyjnego pobytu w Kenii.
Na początku muszę po raz kolejny podkreślić, że między środkową Europą, a środkowo-wschodnią Afryką istnieje tak głęboka przepaść, że to co dla nas jest oczywiste, dla tamtejszych dzieci jest zupełną abstrakcją i odwrotnie.