wtorek, 30 listopada 2010

AFRYKA OCZAMI AFRYKAŃCZYKA

Witajcie,
Znalazłem w sieci ciekawy artykuł – wywiad z człowiekiem, który nazywa się Errol Tapiwa Muzawazi i pochodzi z Afryki. Jego myślenie nie jest jednak typowo „afrykańskie”.
Mówi on ogólnie o całej Afryce, ale zadziwiło mnie jak bardzo to wszystko dotyczy Kenii, jak te problemy na czarnym lądzie są bardzo podobne, choć przecież dotyczą około miliarda ludzi.
Pierwsza rzecz to brak rozwoju od czasu wyzwolenia się z kolonializmu. Kiedy czytałem „Heban” Kapuścińskiego, miałem wrażenie, że tamta Afryka z przed 40lat i ta dzisiejsza, w której byłem rok temu, to ta sama Afryka, z jednym wyjątkiem – teraz wszyscy mają telefony komórkowe.
Większość ludzi nie otarła się nawet o szkołę, a widząc wszechobecną korupcję, nie widzą dla siebie perspektyw. To nie rokuje dobrze na przyszłość, a wręcz powoduje u ludzi marazm, co niejednokrotnie prowadzi do alkoholizmu, prostytucji…
Muzawazi często podkreśla, że przyszłością jest wyedukowana społeczeństwo, które będzie w stanie przeprowadzić zmiany na całym kontynencie. W tych momentach ciary przechodziły mi po plecach, bo pomyślałem sobie, że to może właśnie te dzieciaki, którym Wy, drodzy sponsorzy pomagacie, być może będą zmieniać Kenię!!!
Może ten cały system edukacji jest jeszcze bardzo niedoskonały, bo brakuje szkół, nauczycieli, nie mówiąc o dobrze przygotowanych do pracy nauczycielach, ale dla dzieciaków jest to ogromna szansa, i nie tylko dla nich samych, ale dla ich całych rodzin, a nawet wiosek.
Ostatnią sprawą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, a co Pan Muzawazi tłumaczy bardzo dobitnie, to fakt, że Afryka potrzebuje partnerstwa, a nie przelewania na rządowe konta milionów dolarów!
Nawet Kasia jakiś czas temu pisała na blogu o tym, że pieniądze rządu Kenii przeznaczone na edukację po prostu gdzieś zniknęły. W Afryce to jest na porządku dziennym i nikt z ludzi nie ma wątpliwości, że żadna pomoc międzynarodowa do nich nie dotrze.
Sztuką jest dać wędkę a nie rybę. Tak właśnie działa Ksiądz Francis, na  którego zaproszenie pojechaliśmy do Kenii. Stosuje on tę metodę wśród swoich parafian, o czym niejednokrotnie mogliśmy się przekonać.
I oby coraz więcej ludzi chciało zrobić coś dobrego dla Afryki…
Na koniec fragment tego artykułu, który dla mnie jest taką esencją w trzech zdaniach:
„Dotacja i pomoc międzynarodowa to nie to samo co odszkodowanie. Pomoc to poczucie pomocy bratu czy siostrze w potrzebie. A odszkodowanie to obowiązek wynikający z winy.”

Brak komentarzy: