czwartek, 12 lipca 2012

Megapaka - historia prawdziwa

Zaczęło się już dawno, dawno temu, bo jakieś pół roku temu, kiedy zgłosił się do mnie jeden z „tatusiów adopcyjny”  z taką propozycją, że pracownicy firmy, w której pracuje, z Panem Prezesem na czele, chcieliby zorganizować wysyłkę większej ilości najpotrzebniejszych artykułów dla dzieci z Kenii. 

Po wszystkich ustaleniach z s.Alicją na temat „co jest najbardziej deficytowym towarem”, udało się określić, że rzeczoną paczką wyślemy buty, ciepłe ubrania i plecaki. Firma C&C Partners Telecom określiła wagę na 300kg i w taki sposób w okolicach Wielkiej Nocy przeprowadziliśmy krótką, acz owocną zbiórkę darów.

Zaangażowały się firmy, szkoły, no i oczywiście mnóstwo ludzi o WIELKICH sercach. W rezultacie udało się uzbierać ponad 300kg butów, plecaków i ubrań, które najpierw wylądowały u mnie w mieszkaniu, zajmując pół pokoju, a później wszystko razem pojechało do Leszna, gdzie rozpoczęła się wielka logistyczna operacja pakowania.

Spakowanie takich ilości nie było łatwe, bo i ilości były iście hurtowe! 150 plecaków, 140 par butów i ok. 130 kg ubrań – takie zgłoszenie zostało przesłanie do Urzędu Celnego. Formalności było chyba jeszcze więcej niż tych darów, dlatego cała procedura przeciągała się w nieskończoność…

Wreszcie udało się paczkę nadać i lotem błyskawicy (bodajże w ciągu tygodnia) była ona w Kenii, ale tam natrafiła na kolejne procedury, formalności i odsyłanie s.Alicji od Annasza do Kajfasza, sprawdzanie zawartości z dokumentami itd.

Wreszcie Siostra przesłała mi wczoraj krótką, ale długo wyczekiwaną wiadomość: paczka ma dziś przyjechać do Laare!!! I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że mamy do czynienia z Kenią – środkową Afryką, gdzie czas płynie inaczej. Megapaka dostała jednodniowej obsuwy, ale dziś przed południem ku wielkiej radości wszystkich (Sióstr, dzieci i oczywiście naszej) DHL made In Kenya dotarł do misji w Laare.


Ufff, wreszcie koniec :)))

Brak komentarzy: