Do Laare dotarliśmy około godziny 18 w wigilię. Siostra już
była w trakcie przygotowywania kolacji, a reszta załogi, czyli Klaudia, siostry
Makena i Kasia, nowicjuszki prowadziły akcję mierzenia i rozdawania butów na
nowy rok szkolny dla dzieciaków z programu adopcyjnego. Jak to się u nas mawia,
wszystkie ręce na pokład, więc i my dołączyliśmy się do tego zamieszania. Kiedy
kończyliśmy było już ciemno.
To najwyższa pora by zasiąść do wieczerzy wigilijnej. W
Kenii jednak ten dzień nie jest szczególnie celebrowany, a i kolacji z 12
potrawami nikt nie organizuje. Nie czyta się ewangelii, nie dzieli opłatkiem,
jest to zwyczajny dzień, choć już wszyscy pozdrawiają się „Merry Christmas”.
Była to więc trochę bardziej uroczysta kolacja niż zwykle, z pierogami i
kapustą z grzybami. Były również prezenty, każdy dostał chociaż mały drobiazg.