czwartek, 21 kwietnia 2011

Największym marzeniem Festusa był zeszyt i ołówek...

Dzieci pochodzą z bardzo biednej rodziny, w domu jest ich pięcioro, rodzice żyją, ale nie radzą sobie z utrzymaniem rodziny. Mama jest chora na gruźlicę i nie pracuje, ojciec najął się do pracy jako stróż w szkole ST. John w Amungenti. Początkowo brał pieniądze na utrzymanie rodziny później jednak zapytał dyrektora szkoły, czy choćby jedno z jego dzieci mogłoby za te pieniądze ukończyć szkołę podstawową, a on będzie dalej pracował nieodpłatnie. Po rozmowie z proboszczem i dyrektorem szkoły obiecaliśmy pomoc w edukacji dzieci. W tej chwili szukamy sponsora dla najstarszej dziewczynki Teresii, bo obawiamy się że odwlekając, będzie już za późno. Teresia ma bowiem trzynaście lat i w pierwszym roku  musi zaliczyć dwie klasy na raz, by choć trochę dogonić rówieśników. Na koniec pierwszego semestru zaskoczyła wszystkich, bo pomimo ogromnych zaległości zdobyła 363 punkty na 500 możliwych. Początkowo Teresia była przerażona, pragnęła chodzić do szkoły, ale martwiła się że jej młodsze rodzeństwo zostanie bez opieki. Dziewczynka bardzo często zastępowała chorą matkę w zajęciach domowych, gotowała dla całej rodziny i chodziła do pracy w polu u sąsiadów.
Razem z Teresią szukamy również sponsora dla jednego z młodszych braci dziewczynki. Mały, pięcioletni Festus nie chciał zostawać w domu, płakał gdy siostra szła do szkoły, a że mieszkają niedaleko,  sam przychodził na zajęcia i pozostawał w szkole przez cały dzień obserwując inne dzieci zza ogrodzenia. Jego największym marzeniem był zeszyt i ołówek, wiec i jego otoczyliśmy projektem wykorzystując zapał i entuzjazm chłopca. Kto wie, może będzie z niego naukowiec… Po pierwszym egzaminie pięciolatków wyprzedził niejedno dziecko zdobywając 537 punktów na 600 możliwych.

Brak komentarzy: