To co w Europie jest normą, czy standardem, w Afryce wcale rzeczą oczywistą już nie musi być, i zazwyczaj nie jest. Kiedy biały (mzungu) styka się z kulturą czarnego lądu, pierwsze słowa, które wypowiada, to zazwyczaj „jak to?”, „dlaczego?”. Obserwując Misjonarzy pracujących w Kenii, nauczyłem się, że nie warto zadawać już tych pytań, tylko czas na konkretne działania…
Myślę, że każdy jest w stanie przypomnieć sobie beztroskie chwile, kiedy biegał boso po łące, po plaży… I nawet jeśli czasem zdarzyło się jakieś zranienie, to kto by dziś o tym pamiętał.
W Kenii większość dzieci chodzi na boso, rodziców nie stać na buty, jeśli komuś się chce, to robi „buty” ze zużytej opony samochodowej. To niesamowite, ale dzieci nie ranią sobie stóp o kamienie, szkła, czy jakieś wystające kolce. Ich problemem jest mały robak żyjący w ziemi, którego lokalna nazwa to JIGGERS.