piątek, 24 czerwca 2011

Ann, Fridah, Irene, Daina i Boniface

Wczoraj minął tydzień od mojego przyjazdu do Laare. Czuję się tu już bardzo swojsko, więc wieczorem, gdy s.Makena przyjechała z trzema sspirantkami z Meru, to witałem je już prawie jak gospodarz. :)
Ann Kathure
Aby domowy bilans się zgodził, s.Alicja z s.Kasią wyjechały do Nairobi celem zakupu kolejnej partii płytek do kuchni i załatwienia formalności związanych z wyjazdem s.Kasi na Światowe Dni Młodzieży do Madrytu.
Boniface Mwenda
Aspirantki przyjechały podglądnąć jak wygląda życie wspólnoty oriońsiej i czym zajmują się siostry w Laare. Dlatego dziś z s.Makeną zabraliśmy je na małą wycieczkę. Pierwsze kroki skierowaliśmy do publicznej szkoły podstawowej Murungene. Chcieliśmy spotkać się z jedną z większych rodzin, której dzieci są w naszym programie adopcyjnym.
Daina Gacheri
Zabraliśmy ze szkoły Fridah Kawira, Ann Kathure, Boniface Mwenda, Irene Kiende oraz Daina Gacheri i poszliśmy odwiedzić ich dom rodzinny. Mieszkają oni w buszu, jakieś 500m od szkoły. Tatę zastaliśmy przy przygotowywaniu do sprzedaży mira, mama zaś pracowała u sąsiadów, więc Ann pobiegła ją przyprowadzić.
Irene Kiende
Najpierw wręczyłem Irene i Dainie listy od sponsorów i razem z s.Makeną przeczytaliśmy je dziewczynkom. Później z małego wywiadu dowiedzieliśmy się, że tata pracuje przy domu, a mama codziennie wychodzi najmować się do pracy u sąsiadów. Jeśli nie znajdzie pracy, tego dnia wraca do domu, by pracować we własnym polu. W soboty mama przychodzi pomagać w pracach polowych przy misji.
Fridah Kawira
W rodzinie są jeszcze dwie małe dziewczynki: Glory 4 latka i Jackline 2 latka. Najmłodsze dziewczynki śpią w chatce z desek wraz z rodzicami, pozostałe dzieci śpią na jednym łóżku w lepiance z patyków i gliny.
Jackline i Glory
Widać, że jest to bardzo uboga rodzina i choć rodzice widać, że się starają, to bez pomocy byłoby im bardzo ciężko. S.Makena mówi, że rodzina ta jest bardzo porządna i co niedzielę widzi ich na Mszy Świętej w kościele.

Brak komentarzy: